Archiwum - Płyty,których trzeba posłuchać

Przyznam szczerze , że juz mam serdecznie dosyć tych wszystkich plebiscytów w kórych wygrywaja wciąż te same krążki od wielu lat , co Wy na to?
Jak ktoś chce się dołączyć do zabawy to zapraszam serdecznie. Ja narazie typuję jedna płytę , a potem pomyślę i bedzie ich znacznie więcej
Rewelacyjna koncertowa płyta znakomitej artystki Krystyny Jandy.
Pierwszy koncert podsumowujący jej doświadczenia z piosenką.
Oprócz znanych przebojów z Białej Bluzki i perfekcyjnego - Na zakręcie znajdziemy przeboje niemieckiej sceny muzycznej , i francuskie kompozycje
które do dzisiaj są śpiewane przez największe gwiazdy. Wszystko podane w polskim jężyku w znakomitych tłumaczeniach , bądź adaptacjach i zaśpiewane...jak tylko Krystyna Janda potrafi. Z taką ekspresją jakiej trudno doszukiwać się na innych płytach. niestety płyta jest niedostępna i jej dobycie graniczy z cudem, ja jednak bardzo POLECAM

Następne plyty do setki Polskich wydawnictw muzycznych to dzieła nietypowe.
Dwa krążki z cyklu The Best. Mam nadzieje ,że są to ostatnie dwa wydawnictwa tego typu na tej liście.
Są one nietypowe z następujących powodów. Grupy Varius Manx nigdy specjalnie nie lubiłem. Żadna z trzech wokalistek , nie należy do wybitnych piosenkarek na naszej scenie , większość piosenek nagranych na regularnych płytach jest nieznośna i męcząca. Jednak trudno odmówić kunsztu i wrażliwości zespołowi gdy idzie o takie utwory jak Piosenka księżycowa. Na tym The Bescie znajdziemy naprawdę same piękne piosenki których słucha się z olbrzymią przyjemnością. Urszula natomiast podobnie jak Variusi , w całości może stawać się niestrawna ,jednak wydany krążek tuż po śmierci męża , kompozytora Staszka Zybowskiego sprawia ,że tych utworów słucha się zupełnie inaczej mimo , że są to piosenki już wcześniej znane. Tuż po tragedii , jaka się wydarzyła w życiu piosenkarki, śpiewanie utworów takich jak Ja płaczę pokazuje tę muzykę w zupełnie innym swietle. Gorąco polecam te dwa The Besty , nawet jak nie jesteście fanami tych wykonawców

  


CO ŁĄCZY TE TRZY WYDAWNICTWA?



Wszystkie trzy mi się bardzo podobają. I gdybym miał je opisywać oddzielnie, to powtarzałbym te same słowa.
Tatiana i Dolores po odejściu z macierzystyh zespołów , pokazały się z bardzo kobiecej strony. W piosenkach Dolores jest mało wampiryzmu , który był motywem przewodnim na płytach  The Cranberries. A Tatiana ,o czym często mówi w wywiadach na solowej płycie stara się pozbyć charakterystycznej żaby.Na szczęście gdzieniegdzie ją słychać.
Kasia , zawsze kojarzona z teatrem Józefowicza i wszystkim możliwymi Przeglądami Piosenki , wśród tych dwóch pań jest już nestorką , ma na koncie aż trzy płyty...o a ile nagrała razem z zespołem Tatiana...Trzy!!!
Jak widać wszystkie te artystki coś łączy.Jednak najważniejszą rzeczą jest to , że zarówno w   w przypadku Dolores , Tatiany jak i Kasi , po raz pierwszy mamy doczynienia z materiałem autorskim. Wszystkie panie wzieły sprawy w swoje ręce , jedynie korzystając z pomocy muzyków.
Groniec po raz pierwszy napisała teksty na swoją płytę. I trzeba przyznać ,że nie są teksty w stylu Dody , lecz perełki:
"Mamo , choć nigdy mnie nie uderzyłaś ,
 ja ciągle mam w pamięci siłę , jaką ma Twój karcący wzrok"
Czy
"Drewniane nogi skrzypią kiedy idą
Drewnianymi dłońmi gładzę kołdry ścieg
sęk w drewnianej piersi - przypomina serce
rysowane palcem na szkle
Wszystkie teksty są okraszone doskonałą muzyką Piotra Dziubka , a przede wszystkim przepiękne wyśpiewane przez Kasię Groniec.
Jej głos nigdy wcześniej nie brzmiał tak ekspresyjnie i świadomie.
     Głos Tatiany , ma skalę...Nie jest to co prawda , wielkość Kozidrak , czy Górniak. Jednak jej blaszka  w gardle stawia ją dzisiaj w czołówce najlepiej śpiewających pań w Polsce.
Piosenki brzmią naprawdę doskonale , nagrane w Stanach ( co słychać od pierwszej nuty) , zaaranżowane przez tamtejszych muzyków , do których teksty popełniła Tatiana.
Płyta jest świeża, osobista i bardzo pięknie wydana.  Są cudowne zdjęcia  pięknej Tatianki.
Niestety na płycie Dolores cudownych zdjęć nie ma ,za to są teksty piosenek. myślę sobie ,że warto się w nie wczytać, bo brzmią niepokojąco. Śpiewane z ekspresją ,  choć nie z taką jak zaznaczyłem wcześniej jak w The Cranberries. Przypomina mi to trochę pierwszą solową płytę Beaty Kozidrak. Ona też niby taka sama , a inna...

 

Znalazłem i jestem bardzo zadowolony. Fińska piosenkarka , mało znana w Polsce. Jej najnowsza płyta Lovers zachwyca bogactwem dżwięków i nowoczesnością. Utwór Leave me alone jest tylko preludium do tego co nas czeka póżniej. Gorąco polecam. Kupujcie , ściągajcie , posłchajcie i piszcie do mnie o swoich wrażeniach

 

"Serce" Zdzisławy Sośnickiej to tak płyta która zostanie ze mną na zawsze.

Przepiękne piosenki duetu Lipko/Dudkiewicz należą dziś niestety do zapomnianych. Właściwie oprócz tytułowego Serca , ta płyta nie przyniosła artystce więcej komercyjnych przebojów. Byc może to czas w którym została nagrana czyli koniec lat 80 nie sprzyjał polskiej muzyce , to właśnie wtedy załamały się kariery artystów z epoki PRL.

A może te piosenki były za trudne dla przeciętnego odbiorcy?

Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości ,że dla mnie ta płyta zostanie  jedną z najlepszych polskich płyt wszechczasów.

Posłuchaj

Na nową płytę zespołu - Wanda I Banda czekaliśmy ponad 22 lata.  Kiedy ukazało się to wydawnictwo zadałem sobie pytanie -Dla kogo jest ta płyta?
Czy dla młodego słuchacza , który dzisiaj zachwyca się Dodą , czy dla ludzi po 30 którzy mają już inne priorytety I inne gusta muzyczne. Z tą refleksją podszedłem do przesłuchiwania materiału.
Krążek  otwiera bardzo przyzwoity utwór “Afryka woła nas” gdzie autorka rozprawia się z typowym problemem polskich rodzin , zapracowaniem i  zagonieniem  w życiu codziennym a na finał  nawiązuje do jednego ze swoich przebojów “Mamy czas”
Ja bardzo lubię takie smaczki a jednocześnie jest to informacja ,że dostaniemy porcję  muzyki w stulu starej ,  dobrej Wandy I Bandy.
Innym utworem traktującym o rachunku sumienia narodu  jest “ To nie Polska” ,  I tutaj pierwszy zgrzyt. Mam wrażenie temat  emigracji jest już oklepany  przez polskie kapele I Wanda nie potrzebnie do niego wraca. Niedawno Lady Pank śpiewał o małym krasnalu - Leprechaun
Najciekawszym ,  autobiograficznym punktem programu jest tytułowa piosenka -” Z miłości do Chmur” , smaczkiem  w niej jest to ,że autorką tekstu nie jest wokalistka a Jacek Cygan.
Dla mnie ten utwór jest najlepszy na płycie. Jest szczery i  ja  po przesłuchaniu wierzę  ,że Wanda jest “rokendrolowym walcem drogowym…”
Na singla z tej plyty wybrano zwyklutką pioseneczkę - “Nie zmieniajmy się”. Niestety ten utwór nie oddaje całej charyzmy jaką posiada wokalistka I myślę ,że rozgłośnie radiowe jak I  słuchacze przejdą koło tej piosenki obojętnie.
Wanda przez  kilkanaście lat co jakiś czas wypuszczała na rynek różne nowe  utwory , które miały przynieśc grupie popularnośc a fanom nie pozwolic  o sobie zapomniec. Nie wiem , czemu jeden z nich znalazł się na nowym krążku grupy , gdzie są same nowe piosenki????
I niestety  jest to najgorszy ze tych , które powstały na przestrzeni tej przerwy w wydawnictwach grupy. Jeśli już artyści chcieli zaznaczyc ten okres to dlaczego nie piosenką bardziej stylową I pogodną -”Fajny numer” , “Kaktusem” czy najlepszym który nie ukazał się na żadnej płycie “Nie słuchaj innych”. Na szczęście mamy go na płycie dvd , gdzie oczywiście również są Kanonady…
Po tej rubasznych Kanonadach ,mamy wyznanie  miłosne  , piosenkę napisaną przez byłego muzyka zespołu Marka Radulego , - “ Więcej nic “ to znów nawiązanie tekstowe do “Siedmiu życzeń” , póżniej Wanda śpiewa o tym ,że “Czas leczy rany” razem te trzy pioenki tworzą niesympatyczną całośc I jakoś nie pasują do siebie.
Niestety te piosenki mają jakiś problem z refrenami  , coś nie zgrzyta , nie wiem dokladnie co , ale w wielu utworach  z tej płyty gdy słuchamy  zwrotek jest wszystko fajne , niestety kiedy dochodzi do refrenu zaczynam się zastanawiac , czy jest dobrze.
I tak właśnie mamy do czynienia w piosence “ Czas leczy rany” Bardzo przyzwoita piosenka skomponowana przez członka drużyny - Krzysztofa Gabłońskiego.
Niestety nastepny utwór to znów dzieło Marka Raduli , który mam wrażenie już się chyba trochę wypalił jako kompozytor przebojów , - “ Wyżej “ niestety nie jest piosenką wysokich lotów , gdzie znów pobrzmiewa infaltylny refren ,
“ Wyżej “ najbardziej przypomina piosenki z okresu płyty “ Mamy Czas” , kompozytor chyba nie zauważył ,że minęło kilka lat i zmieniły się trendy w muzyce.
Zastanawiające jest dlaczego Wanda siega po kompozycje byłego lidera grupy mając przy sobie całkiem zdolnych muzyków.
Na koniec płyty ,( bo bonusy pominę milczeniem ), jest utwór , który powinien byc mottem płyty zarówno w warstwie tekstowej jak I wykonawczej. Bardzo porządna poprockowa ballada .Bardzo ładnie zagrana , gdzie refren nie wdraża się natrętnie w mózg. - “ Slepy los”.
Piosenka , która mogłaby służyc za kierunek w którym grupa powinna podążac na przyszłym albumie.
Reasumując , płyta  - “ Z miłości do strun “ jest dla sluchacza , który lubi muzykę lat 80 I chce pozostac
W tamtym klimacie. Takich perełek jak “ Ślepy los” czy “Z miłości do…” jest zaledwie kilka , reszta piosenek jest tylko poprawna. Płytę słucha się z przyjemnością , lecz niestety bez większego zaangażowania emocjonalnego.
Takie utwory jak “ Mamy czas , czy “Chcę zapomniec  , oraz wspomniane wcześniej “Nie słuchaj innych”  mamy w wersji koncertowej na dodanej płycie dvd z koncertu w Chorzowie
Szkoda , że Wanda Kwietniewska w większej częsci  nie wykorzystała swoich macierzystych muzyków tylko sięgnęła po propozycje Marka Radulego , no i oczywiście włożyła na płytę Kanonady…
Mam jednak nadzieję ,że na następną płytę nie będę musiał czekac kolejnych dzieścia lat , a zespół wróci do pierwszej ligii , bo zdecydowanie na to zasługuje. Ja po prostu wymagam bardzo dużo , a prawda jest tak , że Wanda I Banda jest po stokroc lepsza od innych głośnych powrortów - Papa D , czy Kombii , a nawet jestem pewien ,że zarówno w wersji tekstowej , muzycznej , wokalnej supergrupa - Feel od Wandy I Bandy mogloaby pobierac lekcje.
Krótko mówiąc - Brawo.

Czwarta płyta Kasi Klich pt."Porcelana" to niejako rozwinięcie dotychczasowego dorobku wokalistki,
gdzie pulsujące brzmienie kipi z wielu interesujących muzycznych rozwiązań, przyjemnie czerpiących z popowej ballady i
lekkiej, nienużącej piosenkowości. W wielu miejscach wyłaniają się humorystyczne "spojrzenia" bitowe, które wykąpane w
swobodnej oraz sensownej otoczce tekstowej, uzupełniają się rewelacyjnie. Doskonałym przykładem zabawy dźwiękiem,
gdzie "przymrużenie oka" jest świetnym elementem tego krążka, to z rozmachem otwierający całość "Cyrk", a także wyzwalające
uśmiech utwory "Łoś" i "Tokio". Nie zabrakło także miejsca na ciepłe powiewy wolniejszych, relaksujących momentów na albumie.
Z dużą dawką subtelności, ukazującą artystyczną wrażliwość Kasi, delikatnie sączą się tytułowa "Porcelana" i ujmująco zamykająca
płytę piosenka "Wish". Ten zbiór udanych kompozycji, powleczonych błyskotliwym zestawem słów, przedstawia niewątpliwą kobiecość
piosenkarki, a także duży dystans do siebie oraz swojej twórczości. Bez parcia na przebojowość i przypodobania się każdemu,
poprzez album "Porcelana", oswaja nas z przyjazną melodyjnością, wydobytą z własnego talentu oraz wyrazistej osobowości. Brak
nachalności, coraz częściej będącym priorytetem w tworzeniu, przynosi satysfakcjonujący zbiór dźwięków, sprawiający radość
przy każdorazowym odsłuchiwaniu.

 Irena Jarocka nigdy nie należała do moich ulubionych piosenkarek z czasów PRL.
Paweł Sot i Adam Abramek zawsze należeli do moich ulubionych kompozytorów. Każda płyta w której tych dwóch muzyków brało udział , czy jako kompozytorzy czy producenci jest u mnie w setce ulubionych płyt.
I tak oto musiałem się przełamac I zakupiłem płytę pani Jarockiej.
I cóż…miłe zaskoczenie.
Płytę otwiera bardzo ładna piosenka w stylu ‘ Niech żyje bal” , co ciekawe muzykę skomponował Seweryn Krajewski  , który wcześniej napisal słynny hit Rodowicz .
Artystka rozprawia się z życiem w sposób bardzo elegancki , jej głos w tym utworze brzmi bardzo świeżo i przyjemnie. To jest niezwykle ważne kiedy się śpiewa o przemijaniu. Temat ten jest powtórzony również w piosence “ Jeszcze nie raz”
Jedna z najlepszych poetek Edyta Warszawska przetłumaczyła  piosenkę” Nie odchodź , nie“ , którą napisała piosenkarka disco - Ilona Europa , nie mam pojęcia skad wzięła się pani Europe w tej stylistyce , niestety obie piosenki  przez nią  napisane nie przykuwają mojej uwagi. Edyta Warszawska natomiast napisała również jedną z najładniejszych piosenek - “Ty I Ja” wraz z Krajewskim. Kompozytor stworzył kilka utworów dla Jarockiej  na tę płytę niestety czasem są to piosenki  słabe takie jak - “ Bądż mym aniołem”
 Krążek promuje tytułowy utwór ‘Małe rzeczy “ który przypomina…” Teraz płynę” Beaty Kozidrak. Niestety nie jest to plus dla kompozytorów , co nie umniejsza wagi , że jest to bardzo ładna piosenka na płycie.“ Małe rzeczy “ potwierdzają wrażliwośc na piękno …tylko ta nieznośna perkusja z Teraz płynę…
 Jarocka śpiewa o ważnych  sprawach w bardzo elegancki  sposób. Artystce trudno odmówic delikatności I ładnej barwy głosu. Może nie ma ona silnego , mocnego jak np. Sośnicka czy Rodowicz , ale jej czar  tkwi właśnie w tej delikatności  I elegancji , którą również ma Frąckowiak. Gdy śpiewa  - wierzymy w to co ma nam do przekazania mimo , że czasem są to banały w stylu “ Taka sama”

Inne nawiązanie to “No to co” , ciekawe czy jeszcze komuś się kojarzy z przebojem pani Santor ‘ Już nie ma dzikich plaż “ Nie powiem ,że mnie to jakoś specjalnie razi  , ale trudno się dziwic skoro  tekst do tego utworu napisał sędziwy Marek Gaszyński , który tak jak Irena Jarocka tęskni za dawnymi czasami…I dawnymi festiwalami
Jest to szczery utwór , który bardzo pasuje zarówno do stylistyki płyty jak  I do samej artystki.
 Mam nadzieję ,że Jarosław Kukulski dał Jarockiej kompozycję , napisaną  specjalnie na potrzeby tej płyty , a nie wyjętą z szuflady , gdyż utwór - “Przepraszam Cię” jest po prostu piękny I mam nadzieję ,że kompozytor po latach milczenia I ciężkiej chorobie wróci tą piosenką na polski rynek muzyczny ,gdzie głównie króluje banał , odpowiednio słowem zaprawiła wychwalana przeze mnie Warszawska , pięknie zaśpiewała Jarocka I mamy utwór , która zostanie na długo w naszej pamięci.
 Jeżeli oczywiście artystka postanowi go lansowac , a nie będzie wciaż przypominała Kawiarenek , które niestety ukazły  się na tej płycie.
    Po latach milczenia I nie udanym powrocie płytą - “Mój wielki sen “ Irena Jarocka dała nam porcję fantastycznych piosenek , których słucha się z przyjemnością I nawet jesli to by była ostatnia płyta w dorobku artystki potwierdziła  ona , że ma coś jeszcze do powiedzenia.

Maria Peszek na swoim drugim albumie pt."Maria Awaria" w sposób przejrzysty, aczkolwiek nieordynarny opowiada o kobiecej
seksualności, prowadzącej przez dosłowną cielesnośc, aż do duchowej wrażliwości. Trącając w sposób zmysłowy sfer erogennych,
słowa wokalistki zamieniają się w liryki erotyczne, szczęśliwie nie pretendując do miana brudnej pornografii. Delikatnośc muzyki
owija odważne teksty smugą poetyckiej niewinności, dzięki czemu mamy do czynienia z prostą elegancją intymnego klimatu. Bez
naginania się do przebojowości, jawią się nam klarowne, nie przekraczające granic nadmiernej dosłowności historie. Trochę
niewspółczesne brzmienie tego krążka wręcz uwodzi swoją niebywałą autentycznością, dodając tym tekstom płomiennej namiętności.
Tak się dzieje w paraliżującym "Ciele" lub chociażby intrygującym "Reksie". Często dosięgają nas jednak niewieście spojrzenia
przechodzące przez czuciową frywolnośc ("Marznę bez Ciebie", "Miś"). Kameralny charakter zabija niepotrzebne doszukiwanie się skandalu obyczajowego tej
płyty. Maria Peszek jest artystką, która w sposób wolny i swobodny serwuje, nie wyzbywając się wyrafinowania, tematykę głębokiej prywatności.
Byc może wiele piosenkarek chciałaby wyśpiewac podobne anegdoty, ale nie mając takiej odwagii dotykającej faktycznej fizyczności, nawet nie próbowała
przekazac małego ułamka tego, co możemy tu odnaleźc. Wiotko oraz powściągliwie prowadzony głos Marii nie ubiega się o miano "wokalistki roku".
Trafna interpretacja jest jednak w tym wypadku o wiele cenniejsza od pokazywania swoich bogatych możliwości piosenkarskich. Wymownośc słów
podrasowana szorstko-koneserskim pięknem dźwięków, prowadzonym przez samego Andrzeja Smolika, rzuca dużą ilością rozkosznej prawdy.
Nie wstydząc się mówic o rzeczach ludzkich w efektownie estetycznej powłoce, artystka uratowała erotyzm, przed żenadą, która mogła by się
pojawic w niewłaściwym podejściu do tematu. Bez ginekologii i pruderii "Maria Awaria" zadziwia swoimi niestereotypowymi komentarzami.

Edyta Geppert podsumowując 25-lecie swojej działalności muzycznej, wydała zbiór piosenek skomponowanych na przestrzeni lat przez
Seweryna Krajewskiego. Całośc brzmi ujmująco, a to dzięki współtowarzyszeniu Polskiej Orkiestry Radiowej pod dyrekcją Krzysztofa
Herdzina. Bez zbędnego patetycznego uniesienia zostajemy wciągnięci w zjawiskowe pojmowanie muzyki. Pomimo zbyt oszczędnej dramaturgii całości, te piosenki poprzez
niepowtarzalną interpretację wokalistki, promieniują ogromną prawdziwością. Głos artystki nadaje im silnego charakteru, docierając do głębokich warstw duchowej cudowności.
Niewymuszona naturalnośc w sposób bezpośredni uderza w mentalny odbiór, stopniując znamiennośc w przekazywaniu emocji. Cieszy fakt, że
obecnośc orkiestry nie usunęła z tych utworów intymnego zacisza. Bez majestatycznego szumu cały krążek wybrzmiewa bardzo autentycznie.
Dzięki takim odtworzeniom jak "Kiedy mnie już nie będzie" i "Śpiewka o pękniętym sercu" zaczyna istniec nowy, trochę anonimowy świat w którym
łatwo zaszyc się, odrywając się od codzienności. Jednocześnie poddając się refleksji, namawia do przemyśleń dotyczących ludzkich uczuc.
Na szczęscie nie ma tu miejsca na przejaskrawioną tkliwośc, przelewającą się w nadmierną rzewnośc. Za to otrzymujemy kilka melodyjnych opowiadań i
niespodziankę w postaci filmowego "Szukaj mnie", gdzie odnajdujemy "luźną" Edytę Geppert, zupełnie odmienioną lekkim, latynoskim klimatem,
w swobodnie wyśpiewanym refrenie. Cieszy fakt, że doskonała wokalistka nie próbuje nawet zahaczac o modne postrzeganie muzyki. Zdecydowane podążanie swoją drogą
poetyckich przekonań jest o tysiąckroc bardziej warte uwagi, niż wycięte z szablonu nieautentyczności, jednowymiarowe przeboje, usilnie
dopominające się zauważenia. Prawdziwa sztuka nigdy nie zostanie pominięta, dlatego krążek "Nic nie muszę" nie egzekwuje uwagi na słuchaczu. Zainteresowanie
tymi piosenkami zwyczajnie trwa, podobnie jak istnieje śpiewanie Edyty Geppert, cytując jeden z tekstów "Jak to jest z moim śpiewaniem, odpowiadam, że poprostu".
Pomijając hałaśliwe slogany reklamowe, piękna muzyka bytująca na uciszu, poprzez swoją dużą wartośc, zawsze będzie dostrzeżona i doceniona. Dlatego gratulując
jubileuszu, można życzyc wokalistce i innym więcej takich muzycznych wzlotów. I mimo, że dla wielu Edyta jest ciągle zbyt sentymentalna i nostalgiczna,
to raczej w tym leży jej siła, że jest "nie dla każdego".

Płyta "15 dni" Andrzeja Piasecznego to rzetelnie skrojone podsumowanie dotychczasowego dorobku artystycznego wokalisty.
Nie jest to zwykłe pójście na łatwiznę, gdyż otrzymujemy zbiór piosenek, nie tylko wytartych od singlowego zgrywania na
listach przebojów. Często można napotkać utwory mniej znane szerokiej publiczności. Schowane gdzieś pomiędzy hitami na poszczególnych płytach, tutaj nabierają nowej świeżości i niebagatelnej siły. Do znaczących należą chociażby niektóre pochodzące z niedocenionego albumu "Popers". Czarują niewydumanym wdziękiem "Pół mnie ciebie pół" z gościnnym udziałem Ewy Bem oraz powściągliwy w przekazie "Znak przebaczenia". Jednak do pożerających prawdziwością należą te, pochodzące z ostatniego,
doskonałego krążka "Jednym tchem". Tutaj prócz singlowych "I jeszcze", a także "Z głębi duszy", warto zauważyć
tchnące melancholijną magią piosenki "O przebaczeniu" i "Tej nocy". Zabrakło niestety miejsca dla pierwszego, tytułowego
kawałka, zwiastującego poprzednią płytę Andrzeja. Aczkolwiek warto pamiętać o "Jednym tchem". Godnie prezentują się również przeszywające intymnym, lekkim  pięknem "Wszystko trzeba przeżyć" oraz "Chociaż ty". Nieprzerwanie potrafią wzruszać momenty zarejestrowane z zespołem Mafia.
Nieśmiertelny utwór "Imię deszczu", filmowy "Wolność w nas", rockowo balladowe "Noce całe", ciągle urzekają
wymowną przejrzystością. Szkoda, że tak niewiele uwagi poświęcono kompozycjom powstałym w okresie współpracy Piasecznego z Mafią. Trochę dziwi także fakt, że została pominięta niemal zupełnie płyta nagrana wspólnie z Robertem Chojnackim, dzięki któremu wokalista zyskał największą popularność. Jedynie w formie teledysków odnaleźć możemy "Niecierpliwych" i "Prawie do nieba". Widocznie tak miało być, gdyż to właśnie jako solowy wykonawca, Andrzej Piaseczny zaznaczył swoją obecność
jako artysta. W prostym przekazie melodyjnej "piosenkowości" zawarł szlachetną prawdziwość oraz emocjonalną zwyczajność. Wiarygodnie ubierając niekłamane słowa, w szczerą bezpośredniość, nie wybiela się z błędów przeszłości. I nawet jeśli potknął się po drodze o tanecznie-popową banalność na pierwszym, solowym krążku "Piasek", to zatarł ją z biegiem lat klarowną wiarygodnością. Dlatego
tak dobrze wspomina się minione chwile w twórczości piosenkarza, jak i te premierowe w postaci utworów "Komu potrzebny żal" i
"15 dni".

 

Łukasz Dębowski

 

 

       Zespół Bajm miał w swoim dorobku zarówno lepsze jak i gorsze dni...

Niewątpliwie do najlepszego okresu w dziejach grupy należał 1988 rok. Wówczas grupa w odmienionym składzie wróciła z USA i nagrała wspaniałą płytę - "Nagie skały"

Tytułowy utwór , mieszanka popu i rocka to nurt w którym zespół podążał . Wtedy właśnie powstały nowe "Dwa serca , dwa smutki" . "Józek" czy " Małpa i ja"

Wtedy właśnie Beata masowo wygrywała międzynarodowe festiwale i wtedy właśnie Bajm zyskał zasłuzona od lat przychylnośc krytki i środowiska muzycznego.

A sama wokalistka wyglądała prześlicznie. Emanowała swoją kobiecością i zakładam ,że gdyby już działał polski Playboy , to biłby się o sesję z Beatą Kozidrak.

Ale wracając do muzyki:

Nagie skały - utwór , który otwiera płytę , jest skierowany młodych wówczas wyszydzanych youpiss. Póżniej mamy przepiękny " Meski świat " widziany oczami kobiety , a na deser dostajemy jedną z najpiękniejszych piosenek jakie kiedykolwiek powstały - "Miłośc nie umiera"

Druga strona płyty ( bo ja jeszcze ją pamietam z analogu i tak będzie żyła w mojej pamięci) to wspomnienia Beaty ze swojego Lublina , póżniej jazzujące "Ja" , i wspomnieniowe " Jezioro szczęścia"

Całości dopełniają pop rockowe " Ogień i lód" , oraz " Możemy robic to co chcesz"

Całośc to świetne teksty wokalistki i wspaniałe kompozycje współpracujących z Bajmem wówczas muzyków.

Płyta jest doskonała w chwilach kiedy wątpię w talent zespołu przypominam sobie ten czas...

 

Ten sympatyczny chłopak jest już na naszej scenie od kilku lat...

Do tej pory zespół zaprezentował się szerokiej publiczności, grając tradycyjną muzykę podhalańską, zdobywając uznanie znawców muzyki ludowej (pierwsze nagrody na festiwalach folkloru w Kazimierzu, Żywcu i Nowym Targu). Na płycie "Miusichal" zespół dzięki współpracy z producentem Mateuszem Pospieszalskim, do ludowych brzmień dołożył nowoczesne i intrygujące aranżacje, nawiązujące do najnowszych trendów muzyki klubowej. Ludowe brzmienie i teksty śpiewane góralską gwarą, połączone pełnym przestrzeni bogactwem aranżacji zachwycają i przyciągają od pierwszych sekund płyty. Muzykę zespołu trudno zaszufladkować jest to napewno oparty na polskiej muzyce góralskiej, szeroko pojęty nurt "World Music", z elementami popu oraz nowych brzmień. Na płycie znajdzie się 12 nowych premierowych piosenek, autorstwa zespołu i producenta M.Pospieszalskiego, w tym jedna prawdziwie "korzenna", nagrana akustycznie do wiersza Przerwy - Tetmajera.

Członkowie zespołu Zakopower to doświadczeni muzycy, brali udział w nagraniu takich płyt jak: mega hit "Kayah i Bregović", "Kolędy Pospieszalskich", polska wersja "Ody do radości". Współracowali między innymi ze Zbigniewem Namysłowskim, Vitoldem Rekiem, Wojciechem Waglewskim, Joachimem Menclem, Zbigniewem Praisnerem, Anną Tretter. Liderem zespołu jest niezwykle przystojny, utalentowany i szanowany na Podhalu skrzypek i wokalista Sebastian Karpiel - Bułecka, prócz niego w skład zespołu wchodzą Wojciech Topa, Bartek Kudasik i Józef Chyc - Scepton.

Doświadczenie sceniczne, które zespół zdobył podczas wielu koncertów w Polsce i za granicą sprawia, że niezwykłą przyjemnością jest nie tylko słuchanie ich muzyki w domowym zaciszu, ale także na żywo. Zakopower jest jednym z najbardziej energetycznych zespołów koncertowych w Polsce. Swoją spontanicznością i bezpośredniością podbijają serca wszystkich słuchaczy.

Ja szczególnie polecam waszym sercom płytę - " Na siedem" 

W tworzeniu płyty Na siedem swój udział mieli Adam Nowak (teksty), Kayah (tekst), Rafał Bryndal (tekst), Nigel Kennedy (skrzypce elektryczne), Mamadou Diouf (śpiew).

Dla mnie jest to niesamowita dawka energii i świetnej muzyki.

Wczoraj w telewizji puścili mini recital zespołu i aż się chciało skakac , a przy okazji nachodziły mnie refleksje - jak fajnie by było , gdyby to oni nas reprezentowali nas na Eurowizji...

Na płycie znajdziemy min: fantastyczne utwory takie jak " Galop" czy tutułowe " Na siedem"

Szczerze polecam

Łukasz Dębowski

Wśród wielu płyt Maryli Rodowicz tę uważam za najważniejszą w jej muzycznej drodze.

Przed zakrętem to pierwszy krążek nagrany bez Agnieszki Osieckiej. Artystce napewno nie było lekko po smierci przyjaciółki.

Płyta jest przecudna...

Najpierw nastrojowy " Bar przed zakrętem " póżniej już jest tylko lepiej...

"Opera Mydlana" należy do moich ulubionych polskich utworów i to nie tylko w repertuarze Maryli. Historia z tej piosenki wciąż na nowo potrafi mnie zaskakiwac.

Świetną historię Maryla opowiada w utworze " Moja Europo" , naprawdę trzyma w napięciu i daje do myślenia.

Również bardzo smaczeni są podane covery Sośnickiej i Sipińskiej - " Nie przepraszam za nic , " Weselne Dzieci"

Aższkoda ,że z tej płyty najwięksym przebojem było " Co się stało z mamą" i " Łza na rzesie" a nie np. "Trzymaj się"

Kiedy się wspólpracuje z Adamem Abramkiem , Pawłem Sotem , Janem Kidawą można spodziewac się rewelacyjnych efektów.

Kiedy jeszcze się ma takie wyczucie jak Maryla Rodowicz , to sukces murowany.

Tą płytą Maryla zerwała z wizerunkiem szparki - sekretarki a zaczęła byc artystką przez duże A

 

 

Josha Grobana odkryłem całkiem niedawno , moje nastawienie do niego a przede wszystkim jego muzyki zmieniło się po zeszłorocznej gali oscarowej , gdzie fantastycznym głosem , a raczej głosami oczarował publicznośc. Teraz po kolei zbieram jego płyty i się zasłuchuję.
Dziś chciałbym napisac o pierwszej płycie z 2001 roku - "Josh Groban". Krązek  ten prawie w całości został wyprodukowany przez mistrza muzyki pop - Davida Fostera.
To on dla świata muzyki odkrył min. Michaela Buble i on właśnie postanowił na jednym z koncertów zatrudnic Grobana w zastępstwie Boccillego do duetu z Celine Dion.
Na płycie znajdziemy wielkie standarty muzyki w wykonaniu tego niezwykłego barytonu które  otwierają przed słuchaczem krainy wielkiej opery w połączeniu z ciepłem muzyki pop. Zupełnie ten sam rodzaj sztuki uprawia Sarah Brinigtham , której opiekunem jest A.L Webber.
Na debiutanckiej płycie Groban mierzy się z kompozycjami R.Marxa, E.Moriccone.
Utworem zwracającym szczególną uwagę jest przepiękna piosenka - "Alejate".
W 2003 Groban pojawił się na koncercie "Word Children’s Day" stworzonym przez Davida Fostera. Zaśpiewał "The Prayer" z Céline Dion i finałową piosenkę "Aren’t They All Our Children" z takimi artystami jak Yolanda Adams, Nick Carter, Enrique Iglesias i Céline Dion.
Polecam przyjrzec się piosenkom Josha Grobana  ,a napewno tego nie pożałujecie. W pośpiechu wielkiego świata posłuchajcie "Let me fall" a poczujecie...no właśnie, piszcie o tym

 

 

Ta płyta do dziś uchodzi za jeden z najsłynniejszych i najpopularniejszych albumów lat 80. w Polsce. To także największe osiągnięcie artystyczne Maanamu.

Na „Nocnym patrolu” zrealizowanym pod okiem (a właściwie uchem) Anglika Neila Blacka – od tego momentu stałego współpracownika Maanamu – muzycy zaproponowali materiał niemal pozbawiony drapieżności (wyjątki to „Raz-dwa, raz-dwa”, „Zdrada”), ale za to dojrzały, fascynujący. Album zdominowały zwiewne, delikatne melodie. Na wyróżnienie zasługują na pewno tytułowy „Nocny patrol”, wspaniały „Krakowski spleen” czy „To tylko tango”. Całość bogato, smakowicie zaaranżowana, okraszona dźwiękami saksofonu, akordeonu, wibrafonu, klawiszy, a także instrumentów perkusyjnych Jose Torresa.

Dzieło zostało nagrane w krakowskim studio ZPR latem 1983 r. Była to pierwsza produkcja dwujęzyczna Maanamu – równolegle powstała wersja anglojęzyczna „Night Patrol”, która została wydana w Niemczech i krajach Beneluksu.

Niewątpliwie jedną z najpiękniejszych piosenek na tej płycie jest - " Jestem Kobieta" które jest zgoła innym wyznaniem niż późniejsze Edyty Górniak.

Niestety jak to w bajkach bywa , dzisiaj Kora już jest kosmitką i takiej płyty nie nagra.

Zresztą jak już wiecie Maanam nie nagra już żadnej płyty i nie wiem czy jest to smutna wiadomośc. Jednak absolutnie polecam Nocnego Patrola , ponieważ warto powspominac naszą historię przy dżwiękach absolutu!!!

MTV Unplugged to dziewiąty album Kayah wydany 23 marca 2007 roku. Nagranie z udziałem Kayah było pierwszym tego typu występem w Polsce i całej Europie środkowo-wschodniej. Album osiągnął 4 miejsce na liście sprzedaży OLiS i w lipcu 2007 roku pokrył sie złotem za sprzedaż ponad 15 tysięcy egzemplarzy. Jest to pierwszy krążek artystki wydany przez jej własną wytwórnię Kayax.

Zapis pierwszego polskiego koncertu z serii MTV Unplugged odbył się 28 listopada 2006 roku w łódzkim studio filmowym TOYA. Kayah wykonała zarówno takie znane utwory jak "Testosteron", czy "Na językach", jak i piosenki zupełnie premierowe.  Wśród specjalnych gości pojawili się: Anna Maria Jopek (w utworze "Kiedy mówisz"), beatboxser Chesney Snow (w piosence "Na językach"), kwartet smyczkowy 4., kubański perkusjonista Ariel Silva Valdes oraz kubańska wokalistka Omniris Casuso Valdes. Oprócz stałego zespołu Kayah, wystąpili również wybitni muzycy: Krzysztof Herdzin, Marek Podkowa, Michał Grymuza, Adam "Szabas" Kowalewski. Niespodzianką był także udział Kasi Kurzawskiej (SOFA) i Kasi Wilk w chórkach artystki. Koncert na żywo obejrzało nieco ponad 200 wybrańców (fanów artystki, dziennikarzy), wśród których byli także koledzy Kayah po fachu - Michał Urbaniak, Tatiana Okupnik, część muzyków Blue Café, SOFA, Sebastian Karpiel-Bułecka czy Bartek Królik z zespołu Sistars. Koncert MTV Unplugged z udziałem Kayah miał swoją telewizyjną premierę w polskim MTV 21 grudnia 2006 roku.

Jednocześnie wydano również płytę DVD z filmowym zapisem koncertu (pierwsze wydawnictwo Kayah na tym nośniku), jak i edycję specjalną zawierającą CD + DVD. Na DVD znalazły się dwa utwory, których nie ma na płycie CD: "Negue", który w oryginale śpiewała brazylijska piosenkarka Maria Bethânia oraz piosenka znana z płyty Zebra - "Cicho tu".

Kayah , na której płytę czekamy zdecydowanie za długo jest oskarżana , że rozmienia się na drobne występując w lichych koncertach , oraz w telewizyjnych relity show. 

Niestety coraz częściej zajmuje się konferansjerką niż nagrywaniem własnych piosenek. 

Jednak to wydawnictwo potwierdza , że jest ona niezwykle utalentowaną piosenkarką i autorką tekstów bez której polski rynek muzyczny byłby bardzo ubogi.

 

 

 
Powered by dzs.pl & Hosting & Serwery